Epidemia siedzenia

Co się stało, panie Grzegorzu? – zapytałem zaprzyjaźnionego sprzedawcę na bazarze, który z wyraźnym zaniepokojeniem kręcił się między skrzynkami z warzywami i owocami.

— Choroba – odpowiedział krótko. Po czym dodał: – Syn ma silne bóle w pachwinie. Zrobiliśmy masę badań: USG, krew itd., a wciąż nic nie wiadomo. A chłopak zwija się z bólu.

— Panie Grzegorzu, wpadnijcie do mnie z synem dzisiaj wieczorem. Zerknę na chłopaka. Może ja będę mógł jakoś mu pomóc – zaproponowałem.

Mateusza przywiozła wieczorem jego mama. Szedł po ulicy powolnym, ostrożnym krokiem. Widać było, że każdy ruch prawą stroną ciała sprawia mu silny ból.

— Jesteś w stanie określić moment, w którym poczułeś ten ból? – zapytałem Mateusza, kiedy usiadł naprzeciwko mnie.

— Tak. To było chwilę po tym, jak pomagałem tacie wrzucić worek cebuli do samochodu – odpowiedział.

— No tak. Pracujesz czy uczysz się? – dopytałem.

— Pracuję, jako informatyk – odpowiedział Mateusz.

Epidemia siedzenia

Siedzący tryb życia stał się jednym z najpoważniejszych wyzwań współczesnego świata, zyskując miano „epidemii siedzenia”. Choć termin ten nie jest medyczną diagnozą, to ma siłę uświadamiania, że długotrwałe siedzenie jest tak samo groźne jak inne globalne epidemie, takie jak otyłość czy cukrzyca. Zjawisko to dotyczy przede wszystkim pracowników biurowych, uczniów, kierowców oraz osób spędzających wolny czas przed ekranami. Statystyki alarmują, że problem ten ma skalę globalną i dotyka miliardów ludzi, z największym nasileniem w krajach rozwiniętych i szybko się urbanizujących.

Często odczuwamy to poprzez ból pleców, bioder, skurcze lub nawet drętwienie nóg. Wiele osób traktuje te objawy jako zwykły „urok” siedzącej pracy lub po prostu dojrzałego wieku. Ale wcale nie musi tak być.

Wiele z tych dolegliwości często łączymy z kręgosłupem. Moje doświadczenie terapeutyczne mówi jednak coś innego. Kręgosłup jest bardzo często tylko ofiarą, a głównych winowajców należy szukać gdzie indziej. Coraz więcej badań, w tym publikacje w „Journal of Pain Research” czy „Spine Journal”, pokazują, że bardzo często winę za taki stan rzeczy ponoszą dwa mięśnie: mięsień gruszkowaty i biodrowo-lędźwiowy. Są one położone głęboko w biodrach i mają ogromny wpływ na nasze samopoczucie. Ciągłe siedzenie powoduje ich napięcie i przeciążenie, a to z kolei wywołuje ból. W przypadku mięśnia biodrowo-lędźwiowego ból może promieniować do pachwiny, a napięcie gruszkowatego uciskać nerw kulszowy, co jest najczęściej mylone z typową rwą kulszową.

W przypadku Mateusza winowajcą był mięsień biodrowo-lędźwiowy. Jego podstawową funkcją jest zginanie w stawie biodrowym i unoszenie kolana. Długie siedzenie, a przede wszystkim brak systematycznego rozciągania i rozluźniania tego mięśnia, powoduje jego nadmierne napięcie. Wtedy niewiele trzeba, by przy gwałtownym ruchu konkretnie dał o sobie znać. Ponieważ początkowe przyczepy mięśnia znajdują się na kręgosłupie (odcinek piersiowy i lędźwiowy), powoduje to silne ściągnięcie tych obszarów. Dzięki specyficznej konstrukcji powięziowo-mięśniowej dolnej części pleców, ból potrafi być naprawdę rozległy i często trudny do umiejscowienia. Dodatkowo stres spowodowany bólem wzmacnia stan zapalny tego mięśnia, co oczywiście negatywnie wpływa na cały obszar. Koło się zamyka.

Co ważne, oba mięśnie mają niezmiernie ważny wpływ na ułożenie naszych bioder. W wypadku, kiedy ich nadmierne napięcia nie są usuwane na bieżąco, po kilku latach powstają negatywne zmiany w elastyczności i symetrii naszego ciała. Np. każdy z nas może ocenić to poprzez przyjrzenie się ułożeniu stóp w swobodnym leżeniu na plecach. Jeżeli jedna ze stóp jest pionowo ustawiona albo bardzo odchyla się na zewnątrz (powyżej 40 stopni), to może świadczyć o złym, nieergonomicznym ustawieniu bioder.

Mateusz jest młodym człowiekiem i zmiany w jego biodrach nie były na szczęście poważne. Po trzech wizytach i zestawie ćwiczeń powrócił do pełnej sprawności i elastyczności. Jeśli będzie wystarczająco zdyscyplinowany w ćwiczeniach, jest duża szansa, że przez najbliższych kilkadziesiąt lat ból nie powróci.

Jak możesz sobie pomóc?

Sprawności i zdrowia nie zbudujesz bez codziennego dbania o elastyczność swojego ciała. Nie musisz od razu zapisywać się na jogę czy siłownię. Wystarczy, że każdego dnia podczas pracy poświęcisz dosłownie kilka minut na rozciąganie i rozluźnianie swoich bioder. To proste. Wpisz to w codzienną rutynę, tak jak mycie zębów czy picie kawy. Wstań od biurka i zrób kilka ćwiczeń, które przywrócą elastyczność twojemu ciału. Poniżej znajdziesz przykłady 4 takich ćwiczeń. Ja wykonuję je w lesie, ale ty możesz to zrobić także w biurze czy na parkingu w trakcie przerwy w długiej podróży.

Nie czekaj, aż będzie gorzej

Jeśli ból nie odpuszcza, umów się na wizytę u terapeuty tkanek głębokich lub fizjoterapeuty. Postawi trafną diagnozę i dzięki odpowiedniemu podejściu manualnemu pomoże ci w powrocie do pełnej sprawności. Ważna uwaga: w takim stanie unikaj intensywnych treningów biegowych czy siłowych, ponieważ zamiast sobie pomóc, możesz tylko pogorszyć sytuację i wpędzić się w dodatkowe problemy. Zadbaj o siebie, bo bez zdrowia nie ma mowy o skutecznym działaniu na dłuższą metę.

Przeczytaj także:

Umów się na konsultacje

    Img 5505